… w każdej, najdrobniejszej sprawie.

W dużych instytucjach wytwarza się czasem kultura organizacyjna, która zakłada, że każda sprawa wymaga akceptacji dyrektora i wydania pisemnego zarządzenia wewnętrznego.

  • Wartki strumień zarządzeń pełni “prawie” rolę dialogu organizacyjnego, ale to “prawie” robi różnicę, bo jest to raczej monolog.
  • Motywacją generowania kolejnego zarządzenia może być przymus dostosowania się do stanu prawnego - najczęściej traktowanego jako kolejny narzut pracy. Działanie reaktywne jest demotywujące. Trudno wtedy odkryć korzyści wprowadzanych zmian dla samej organizacji. A najczęściej jest to działanie spóźnione, więc “nie ma czasu” na robienie czegoś pożytecznego.
  • Inna motywacja to chęć pokazania dyrektorowi swoich zasług i może oczekiwanie jakichś gratyfikacji. Tu milcząco zakłada się, że środki na rozwój i pensje pochodzą “z kieszeni” dyrektora. Ale to błąd , bo środki pozyskuje się z zewnątrz organizacji. To tak jakby zakładać, że herbata robi się słodka od samego mieszania, pomijać milczeniem (brakiem dialogu) sprawę sposobu parzenia i dosypania cukru.